Pewnego razu, w małym miasteczku otoczonym gęstymi lasami i falującymi łąkami, mieszkał miły i ciekawski chłopiec o imieniu Benny. Benny miał sześć lat i kochał zwierzęta bardziej niż cokolwiek innego na świecie. Miał niechlujne brązowe włosy, zawsze ślad brudu na policzku od zabawy na zewnątrz i szeroki uśmiech, który sprawiał, że wszyscy wokół niego byli szczęśliwi. Benny spędzał większość popołudni wędrując po lesie, szukając ptaków, królików, wiewiórek i innych zwierząt, które mógłby spotkać. Marzył o tym, aby pewnego dnia móc z nimi rozmawiać, aby zrozumieć ich myśli i uczucia.
Najlepszym przyjacielem Benny'ego była mała, puszysta suczka o imieniu Daisy. Daisy była biała w brązowe plamy i miała opadające uszy, które skakały, gdy biegała. Gdziekolwiek szedł Benny, tam podążała Daisy. Była odważna i ciekawska, tak jak Benny, a razem stanowili idealny zespół.
Pewnego jasnego poranka Benny obudził się na dźwięk ćwierkających ptaków za oknem. „Dziś wydaje się być specjalny dzień, Daisy," powiedział, drapiąc ją za uszami, gdy merdała ogonem. Benny spakował swój mały plecak z kanapką, butelką wody i notatnikiem, w którym rysował obrazki zwierząt, które spotykał. „Chodźmy odkrywać las!" powiedział z entuzjazmem.
Las tętnił życiem, słychać było szelest liści, brzęczące owady i ptaki śpiewające wesołe piosenki. Benny i Daisy szli wzdłuż wąskiej, błotnistej ścieżki, zatrzymując się co chwilę, aby obserwować motyla unoszącego się w powietrzu lub wiewiórkę pędzącą w górę po drzewie. Wszystko wydawało się normalne, ale w powietrzu unosiła się dziwna ekscytacja, jakby las skrywał tajemnicę.
Gdy wędrowali głębiej w las, Benny zauważył coś niezwykłego. Drzewa wokół nich rosły coraz wyższe i gęstsze, ich liście tworzyły gęsty baldachim, przez który przepuszczano tylko drobne strumienie światła słonecznego. Powietrze miało świeży, ziemisty zapach, a dźwięki lasu zdawały się cichsze. Wtedy w oddali Benny dostrzegł coś błyszczącego wśród drzew.
Podszli bliżej i wkrótce Benny zdał sobie sprawę, że blask pochodził z łuku wykonanego z winogron i kwiatów. Kwiaty błyszczały, jakby były pokryte drobnymi diamentami, a łuk zdawał się humming z delikatną energią. Zawieszony u góry łuku znajdował się drewniany znak, na którym było napisane „Witaj w Wiosce Zwierząt."
Oczy Benny'ego rozszerzyły się. „Wioska Zwierząt? Nigdy o tym nie słyszałem!"
Daisy z entuzjazmem merdała ogonem, a razem przeszli przez łuk. W momencie, gdy to zrobili, Benny poczuł, jak ciepłe, magiczne uczucie ogarnia go. Powietrze pachniało słodziej, kolory wokół niego wydawały się jaśniejsze, a on mógł słyszeć ciche głosy, które nie brzmiały jak ludzkie.
Gdy szli dalej, Benny zdał sobie sprawę, że byli otoczeni przez zwierzęta. Nie tylko jakiekolwiek zwierzęta, ale zwierzęta, które zachowywały się jak ludzie. Był królik noszący małą kamizelkę i niosący koszyk marchewek. Wiewiórka siedziała na ławce, czytając małą książeczkę. Rodzina kaczek przechodziła obok, rozmawiając ze sobą o swoim dniu. Benny nie mógł uwierzyć własnym oczom.
Zanim Daisy mogła zaszczekać w zgodzie, do nich podszedł wysoki lis noszący zielony szalik. „Cześć!" powiedział lis z przyjaznym uśmiechem. „Musisz być nowy tutaj. Witaj w Wiosce Zwierząt. Nazywam się Felix."
Benny patrzył na Felixa z zachwytem. „Ty mówisz?" zapytał.
Felix zaśmiał się. „Oczywiście, że mówię! Wszyscy tutaj mówią. Ta wioska to szczególne miejsce, gdzie zwierzęta żyją w harmonii. A dziś jesteś pierwszym człowiekiem, który nas odwiedził od bardzo dawna."
Benny poczuł mieszankę ekscytacji i zdenerwowania. „Jestem Benny, a to jest Daisy," powiedział, wskazując na swoją suczkę. „Nie chcieliśmy intruzować. Tylko odkrywaliśmy las."
Felix skinął głową. „Nie intruzujecie wcale! W rzeczywistości moglibyśmy potrzebować twojej pomocy."
Felix wyjaśnił „W wiosce pojawił się problem. Wielki Dąb, który daje życie i magię naszemu domowi, jest chory. Jego liście brązowieją, gałęzie opadają, a my nie wiemy, dlaczego. Bez tego drzewa nasza wioska nie może przetrwać."
Serce Benny'ego zatonęło. Nienawidził myśli o takim magicznym miejscu będącym w niebezpieczeństwie. „Chcę pomóc! Powiedz mi, co mogę zrobić," powiedział z zapałem.
Felix uśmiechnął się. „Jesteś bardzo miły, Benny. Wielki Dąb ma strażnika, mądrą starą sowę o imieniu Olive. Mieszka na szczycie drzewa i może wiedzieć, co jest nie tak. Ale wspinaczka jest stroma i trudna. Czy ty i Daisy pójdziecie ją odwiedzić?"
Benny kiwnął głową bez wahania. „Oczywiście! Zrobimy wszystko, co w naszej mocy."
Felix poprowadził Benny'ego i Daisy do podstawy Wielkiego Dębu. To było największe drzewo, jakie Benny kiedykolwiek widział, z ogromnym pniem i gałęziami, które wydawały się sięgać nieba. Ale, jak powiedział Felix, drzewo wyglądało na chore. Jego niegdyś żywe liście były matowe i kruszyły się, a powietrze wokół niego wydawało się ciężkie.
Benny spojrzał w górę na drzewo, wziął głęboki oddech i zaczął się wspinać. Daisy trzymała się blisko niego, zręcznie skacząc z gałęzi na gałąź. Wspinaczka była trudna, ale Benny się nie poddał. W końcu dotarli na szczyt, gdzie znaleźli Olive, sowę siedzącą na gałęzi. Miała pióra białe jak śnieg i oczy, które zdawały się mieć całą mądrość świata.
Olive skinęła głową. „Wielki Dąb powiedział mi, że przyjdziesz. Masz dobre serce, a dobroć jest tym, co potrzebujemy, aby uratować nasze drzewo."
Olive westchnęła. „Korzenie drzewa sięgają głęboko w ziemię, gdzie zbierają magię z gleby. Ale ostatnio gleba została zatruta przez śmieci i zanieczyszczenia zostawione przez ludzi blisko lasu. Drzewo traci swoją siłę."
Benny zmarszczył brwi. Poczuł ukłucie winy, mimo że nigdy nie zostawił śmieci w lesie. „Czy jest sposób, aby to naprawić?" zapytał.
Olive skinęła głową. „Musimy oczyścić glebę i dać drzewu świeżą wodę. Ale to wymaga współpracy. Czy pomożesz nam zorganizować zwierzęta?"
Benny i Daisy zeszli z powrotem na dół drzewa i powiedzieli Felixowi i innym zwierzętom, co Olive powiedziała. Felix zorganizował zwierzęta w grupy, każda z zadaniem. Króliki wykopały rowy, aby usunąć zanieczyszczoną glebę. Wiewiórki i ptaki przynosiły świeżą glebę z pobliskiej łąki. Bobry zbudowały tamę, aby skierować czystą wodę w stronę korzeni drzewa. Nawet Daisy pomagała, nosząc małe wiadra wody w pysku.
Benny pracował ciężej niż kiedykolwiek wcześniej, pomagając tam, gdzie był potrzebny. Zachęcał zwierzęta, motywował wszystkich i nawet śpiewał wesołe piosenki, aby podtrzymać ich ducha. To była ciężka praca, ale Benny wiedział, że warto.
Po kilku godzinach wysiłku Wielki Dąb zaczął się zmieniać. Jego liście stały się zielone, gałęzie wyprostowały się, a powietrze wokół niego poczuło się lżej. Miękkie, złote światło rozprzestrzeniło się z drzewa, wypełniając całą wioskę ciepłem i magią.
Olive przyleciała z drzewa i usiadła na ramieniu Benny'ego. „Zrobiłeś cudowną rzecz, Benny. Przypomniałeś nam wszystkim o mocy dobroci i współpracy."
Benny poczuł przypływ dumy w piersi. „Nie mogłem tego zrobić bez pomocy wszystkich," powiedział.
Przed tym, jak Benny i Daisy opuścili wioskę, Felix wręczył mu mały, błyszczący żołądź. „To jest prezent od Wielkiego Dębu," powiedział Felix. „Dopóki go masz, zawsze będziesz nosić ze sobą kawałek naszej magii."
Benny podziękował Felixowi i pożegnał się z wszystkimi nowymi przyjaciółmi. Kiedy on i Daisy wracali do domu, słońce zachodziło, malując niebo odcieniami pomarańczowego i różowego. Benny trzymał żołądź mocno w ręku, czując wdzięczność za przygodę i lekcje, których się nauczył.
Od tamtej pory Benny dbał o las i zachęcał wszystkich w swojej wiosce, aby robili to samo. Wiedział, że nawet małe akty dobroci mogą robić dużą różnicę.
I tak Benny, Daisy i wszystkie zwierzęta z magicznej wioski żyli długo i szczęśliwie, w świecie, który był nieco jaśniejszy i bardziej życzliwy dzięki ich wysiłkom.
Koniec.