Za górami, za lasami, w spokojnej dolinie otoczonej falistymi wzgórzami i kolorowymi łąkami, isforest był specjalny, nazywany Szeptającymi Lasami. Las otrzymał swoją nazwę, ponieważ każdej nocy, gdy wiatr szumiał przez drzewa, brzmiało to jak ciche szeptanie opowiadające magiczne historie. Mieszkańcy pobliskiej wioski wierzyli, że Szeptające Lasy są domem dla zwierząt, które potrafią mówić, ale tylko do tych, którzy mają dobre serce i są gotowi słuchać.
W tej wiosce mieszkał sześcioletni chłopiec o imieniu Leo. Leo miał jasne orzechowe oczy i kędzierzawą brązową fryzurę, która zawsze wydawała się być w nieładzie, niezależnie od tego, jak bardzo jego mama próbowała ją uczesać. Leo kochał zwierzęta bardziej niż cokolwiek innego na świecie. Spędzał dni, obserwując ptaki budujące gniazda, pomagając zagubionym żabom wrócić do stawu i karmiąc wiewiórki okruszkami w parku. Często zastanawiał się, jakby to było rozmawiać ze zwierzętami i rozumieć ich świat.
Pełen ciekawości, Leo szybko włożył buty, chwycił swój ulubiony plecak (wypełniony jabłkiem i butelką wody) i wyszedł na zewnątrz. Gdy wszedł w świeże poranne powietrze, mały wróbel zleciał i usiadł na ogrodzeniu w ogrodzie. Ku zdziwieniu Leo, wróbel przemówił.
"Leo, potrzebujemy twojej pomocy!" ćwierknął mały ptaszek, jego malutkie skrzydełka nerwowo trzepotały.
Leo otworzył usta w zdumieniu. "Ty... potrafisz mówić?"
"Tak," powiedział wróbel. "Wszystkie zwierzęta w Szeptających Lasach potrafią mówić. Ale tylko do kogoś, kto jest miły i kocha zwierzęta tak bardzo, jak ty. A teraz, potrzebujemy twojej pomocy. Coś jest nie tak w lesie."
"Co się stało?" zapytał Leo, jego głos pełen zmartwienia.
"Szeptające Lasy tracą swoją magię," wyjaśnił wróbel. "Wielkie Dęby, które dają życie i magię lesie, są chore. Ich liście żółkną, a zwierzęta boją się, że las straci swoją magię na zawsze."
Oczy Leo się rozszerzyły. "To straszne! Jak mogę pomóc?"
"Wielkie Dęby potrzebują Iskrzących Kropel Rosy z Kryształowego Strumienia," powiedział wróbel. "Ale podróż do strumienia jest niebezpieczna, a żadne zwierzę nie może tego zrobić samo. Czy pójdziesz ze mną, aby pomóc ocalić las?"
Leo nie wahał się. "Oczywiście, że pomogę! Chodźmy."
Wróbel przedstawił się jako Pip i poprowadził Leo w kierunku skraju lasu. Gdy weszli do Szeptających Lasów, Leo poczuł dziwną, cudowną atmosferę. Drzewa były wyższe, niż kiedykolwiek widział, a ich gałęzie tworzyły baldachim, przez który wpadały złote strumienie światła słonecznego. Powietrze wypełniał słodki zapach kwiatów, a Leo mógł usłyszeć ciche szeptanie wiatru. To naprawdę wyglądało na magię.
Gdy szli głębiej w las, Pip wyjaśnił "Aby dotrzeć do Kryształowego Strumienia, będziemy musieli przejść przez trzy wyzwania. Ale nie martw się, z twoją odwagą i dobrocią, wiem, że nam się uda."
Ich pierwsze wyzwanie nadeszło, gdy dotarli do szerokiej, błotnistej rzeki. Nie było mostu, a woda wyglądała zbyt głęboko, aby można było przez nią przejść. Na brzegu rzeki stała rodzina wydr, rozmawiając między sobą.
"Zapytajmy ich o pomoc," powiedział Pip.
Leo podszedł do wydr i powiedział "Cześć, próbujemy dostać się do Kryształowego Strumienia, aby ocalić Wielkie Dęby. Czy możecie nam pomóc przejść przez rzekę?"
Największa wydra, o błyszczącej sierści i ciekawym wyrazie twarzy, podeszła bliżej. "Dlaczego mamy ci pomagać, mały człowieku?" zapytała.
Leo pomyślał chwilę, a potem powiedział "Bo Wielkie Dęby dają życie lasowi. Bez nich rzeka mogłaby wyschnąć, a wszystkie zwierzęta, w tym wy, mogłyby stracić swój dom."
Wydry zbliżyły się do siebie, szeptając między sobą. W końcu największa wydra skinęła głową. "Wsiądź na nasze plecy. Przeniesiemy cię przez rzekę."
Leo i Pip wsiedli na wydry, które z gracją przepłynęły przez rzekę. Gdy dotarli na drugi brzeg, Leo podziękował im. "Powodzenia!" wołały wydry, gdy odpływały.
Drugie wyzwanie nadeszło, gdy dotarli do stosu powalonych kłód blokujących ścieżkę. Kłody były zbyt ciężkie, aby je przesunąć, a droga była całkowicie zablokowana. Nagle pojawiła się rodzina bobrów, ich zęby ostre, a ogony trzepotały.
"Może bobry mogą pomóc," zasugerował Pip.
Leo podszedł do bobrów i powiedział "Przepraszam, potrzebujemy przejść przez te kłody, aby dotrzeć do Kryształowego Strumienia. Czy możecie nam pomóc oczyścić ścieżkę?"
Jeden z bobrów, mały z plamą szarego futra, spojrzał na Leo i powiedział "Jesteśmy zajęci budowaniem naszego tamy. Dlaczego mamy przerywać, aby ci pomóc?"
Leo ukląkł i powiedział "Wielkie Dęby są chore. Jeśli ich nie uratujemy, cały las może stracić swoją magię. Jeśli nam pomożecie, pomożecie wszystkim w lesie."
Bobry skinęły głowami, myśląc o tym, a potem wzięły się do pracy. Dzięki swoim silnym zębom i współpracy szybko oczyściły kłody, tworząc czystą ścieżkę dla Leo i Pipa.
"Dziękuję bardzo!" powiedział Leo, machając na pożegnanie pomocnym bobrom.
Ostatnie wyzwanie nadeszło, gdy weszli do ciemnej części lasu znanej jako Cień Polany. Drzewa były tam skręcone, a powietrze wydawało się zimne. Dziwne cienie tańczyły wokół nich, a Pip zadrżał. "To miejsce jest pełne iluzji," ostrzegł Pip. "Musisz zaufać swojemu sercu, aby znaleźć drogę."
Leo wziął głęboki oddech i trzymał Pipa blisko. Gdy szli, widzieli ścieżki pojawiające się i znikające, szepty próbujące ich zmylić. Ale Leo pozostał skupiony. "Jesteśmy tutaj, aby ocalić Wielkie Dęby," powtarzał sobie. "Nie możemy się poddać."
W końcu dotarli do końca Cienia Polany, gdzie Kryształowy Strumień lśnił w świetle księżyca. Woda błyszczała z drobnymi iskierkami światła, jakby gwiazdy tańczyły na powierzchni.
"To to," powiedział Pip. "Iskrzące Kropelki Rosy są tutaj."
Leo ostrożnie napełnił mały liściasty woreczek świecącymi kroplami rosy. Gdy to robił, las zdawał się brzęczeć życiem, jakby wiedział, że są blisko ocalenia.
Z kroplami w ręku, Leo i Pip pośpieszyli z powrotem do Wielkiego Dębu. Gdy dotarli, znaleźli krąg zwierząt czekających z niepokojem jelenie, króliki, lisy, ptaki, a nawet wydry i bobry, które spotkali wcześniej.
"Wielkie Dęby są gotowe," powiedział Pip.
Leo delikatnie wylał Iskrzące Kropelki Rosy na korzenie Wielkiego Dębu. Przez chwilę nic się nie działo. Potem ziemia zaczęła lśnić, a liście drzewa zmieniły kolor na wibrantną zieleń. Powietrze wypełniło się dźwiękiem delikatnej muzyki, a las zdawał się ożywać magią. Zwierzęta wiwatowały, ich głosy odbijały się echem w lesie.
"Udało ci się, Leo," powiedział Pip, jego oczy świeciły wdzięcznością. "Ocaliliśmy las."
Leo uśmiechnął się, jego serce było pełne szczęścia. "Nie zrobiłem tego sam. Wszyscy pomogli."
Gałęzie Wielkiego Dębu delikatnie się kołysały, jakby dziękowały Leo. Pojedynczy złoty liść opadł i wylądował w dłoni Leo. "To jest prezent od lasu," powiedział Pip. "Będzie ci przypominać o twojej odwadze i dobroci."
Gdy Leo wracał do wioski, las wydawał się jaśniejszy i bardziej żywy niż kiedykolwiek. Zwierzęta machały na pożegnanie, a Pip leciał obok niego, aż dotarli do skraju lasu.
"Czy jeszcze się spotkamy?" zapytał Leo.
"Oczywiście," powiedział Pip z uśmiechem. "Las zawsze będzie tutaj dla ciebie."
Gdy Leo wrócił do domu, położył złoty liść na swoim stoliku nocnym i wszedł do łóżka. Gdy zapadał w sen, marzył o iskrzących strumieniach, mówiących zwierzętach i magicznym lesie, który pomógł uratować.
Od tego dnia Leo kontynuował dbanie o zwierzęta i świat wokół niego, wiedząc, że nawet małe czyny dobroci mogą uczynić wielką różnicę.
Koniec.